Eurostat zaprezentował dane o liczbie zgonów. Statystycy zaprezentowali je w podziale na tygodnie do 1 listopada tego roku. Wynika z nich, że w Polsce drastycznie wzrosła śmiertelność w porównaniu do zeszłego roku.
Jak podają specjaliści z Kartografii ekstremalnej od początku 2020 do końca października umarło 363 tys. osób (o 18 tys. więcej niż w tym samym czasie rok temu), zaś w pierwszym tygodniu listopada doszło do tego 16,1 tys. kolejnych.
Bardzo poważnie wyglądają właśnie te ostatnie tygodnie – w październiku umarło o 40% osób więcej niż rok temu, w listopadzie. Na razie notuje się ponad dwukrotnie więcej zgonów niż w 2019 roku. Można już z pewnością powiedzieć, że do drugiego tygodnia listopada umarło więcej osób niż w całym 2019 roku, a ubytek naturalny (różnica między liczbą urodzeń i zgonów) w Polsce może zbliżyć się w tym roku do 100 tys. – najwięcej od 1944 roku.

Co wpływa na tę sytuację?
Na tak dramatyczne statystyki ma zapewne wpływ wynik zapaści w ochronie zdrowia – oprócz zgonów spowodowanych koronawirusem, umierają ludzie, których terapie musiały zostać przesunięte lub się nie odbyły z powodu zatkania systemu chorymi na COVID-19 wymagającymi opieki medycznej.
Nie wszystkie obszary kraju są jednak równo dotknięte tym problemem. Zdecydowanie najgorzej jest w Polsce południowo-wschodniej, gdzie np. w podregionie przemyskim już w październiku liczba zgonów wzrosła o 95% w stosunku do 2019 roku. Lepiej radzi sobie przeciwny biegun kraju (Szczecin i okolice), Mazury oraz okolice Gliwic, gdzie liczba zgonów ogółem jest zaledwie nieco niższa (na Mazurach nawet niższa), a nawet w październiku wzrost był stosunkowo niski (3-10%).