Rozpoczął się zapowiadany od wielu tygodni proces Magdaleny Adamowicz. Eurodeputowana Koalicji Europejskiej jest oskarżona o nieprawidłowości w zeznaniach podatkowych w latach 2011-2012 w wysokości 400 tys. zł.
Przypomnijmy, ze akt oskarżenia przeciwko 48-letniej europosłance do Sądu Rejonowego w Gdańsku skierował Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.
Magdalena Adamowicz nie przyznaje się do winy. Adamowicz usłyszała dwa zarzuty Pierwszy z nich miał polegać na nieujawnieniu w zeznaniach podatkowych za lata 2011–2012 dochodów w kwotach odpowiednio prawie 300 tys. zł i 100 tys. zł. Są to kwoty, których nie wpisał do oświadczeń majątkowych prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Pieniądze te w formie darowizny miały zostać przekazane przez dziadków europosłanki dla jej dzieci.
Sąd pouczył eurodeputowaną
– Proces, który dziś się rozpoczyna, jest procesem przeze mnie wyczekiwanym, bo tylko on może osuszyć bagno oszczerstw wylewanych na moją rodzinę przez prokuraturę i media publiczne – zaczęła Adamowicz.
Przerwała jej prowadząca rozprawę sędzia Julia Kuciel.
– Sala sądowa to nie jest miejsce, gdzie uprawia się politykę. Oświadczenia o charakterze politycznym będę przerywać. Jeśli chce pani wygłosić oświadczenie bądź wyjaśnienia odnoszące się do zarzutów, to proszę – zastrzegła sędzia Kuciel.
„Płaciłam 8,5% ryczałtu”
– Absurdalny jest zarzut, że prowadziłam rzekomo działalność gospodarczą. 700 tys. Polaków rozlicza się z wynajmu mieszkań ryczałtem. Tak też było i w naszym przypadku – płaciłam 8,5 % ryczałtu od przychodu. Wybierając ryczałt tak naprawdę zapłaciłam ponad 2,5 tys. zł więcej niż gdybym miała prowadzić insynuowaną mi działalność gospodarczą, bo nie odliczałam – jak przedsiębiorcy – żadnych kosztów” – mówiła oskarżona.
Europosłanka wyjaśniała, że jej córki otrzymały pomoc finansową w kwocie 300 tys. złotych na edukację od swoich pradziadków Stefanii i Edwarda Wajszczaków, czyli rodziców matki. Oskarżona przekonywała, że jej dziadkowie od końca lat 60. do 2012 r. mogli zaoszczędzić od 1,5 do 3 mln zł, a inwestowali głównie w złoto, biżuterię i walutę. Dodała, że oboje poza swoimi etatami pracowali też po godzinach.
Po niecałych trzech godzinach proces został przerwany. Magdalena Adamowicz ma kontynuować wyjaśnienia na kolejnym posiedzeniu sądu, zaplanowanym na 19 marca.